Z pamiętnika wedding plannera

Minister ds. Ropy Naftowej z Angoli, Kuduro i  Zespół Śpiewu i Tańca „Wrocław”, gorąca linia z konsulatem, czyli po co nam Wedding Planner?

Ostatnio robiłyśmy małe podsumowanie naszej dotychczasowej, już prawie 15-letniej,  pracy z Parami Młodymi i przy tej okazji wzięło nas na wspominki. Każde wesele było wyjątkowe i jedyne w swoim rodzaju. Jedne były mniejszym,  inne większym wyzwaniem. Wesele Luzany i Piotra należało zdecydowanie do tych drugich,  niczym dobra książka: wielowątkowe i pełne zwrotów akcji. Ale od początku….

Luzanę i Piotra spotkałyśmy pierwszy raz kiedy przyjechali do Polski w poszukiwaniu miejsca na zorganizowanie przyjęcia. I od pierwszych chwil wiedziałyśmy, że mamy do czynienia z niezwykłym wydarzeniem. Piotr i Luzana poznali się w Angoli, skąd pochodziła Luzana. Pracowali w jednej firmie, z takim tylko utrudnieniem, że  w trakcie organizacji przyjęcia Piotr mieszkał i pracował w siedzibie firmy w Kopenhadze, a Luzana w jej oddziale w Waszyngtonie… Od razu wiedziałyśmy, że przepływ informacji będzie kluczowy w procesie organizacji, aby każda ze stron wiedziała co dzieje się na poszczególnym etapie przygotowań. Zwłaszcza, że szykowało się 3-dniowe wspaniałe wydarzenie.

Przygotowania szły płynnie, pomimo ogromu spraw do zorganizowania: oprócz tradycyjnego zakontraktowania miejsca na wesele, zespołu, fotografa, było wiele wątków dodatkowych: organizacja ślubu kościelnego e plenerze, wiz dla każdego z gości z Angoli, papeterii ślubnej w 3 językach zamawianej i sprowadzanej z Nowego Jorku, tłumacza języka portugalskiego, występu Zespołu Pieśni i Tańca „Wrocław”, wyjazdu gości na wycieczkę do Zamku Książ, organizacji lunchu dla 80-osobowej wycieczki w Książku…

Miesiące przygotowań, stawiania czoła licznym wyzwaniom i przyszedł czas przyjazdu gości. A że w żartach powiedziałyśmy Luzanie i Piotrowi, że pogodę zorganizujemy gratis, więc przyjeżdżających gości powitało piękne słońce i …40stopni Celsjusza. Tym razem z zamawianiem pogody przesadziłyśmy!!!!

Większość gości przyleciała już w czwartek, żeby w piątek móc zobaczyć Zamek Książ i wieczorem w luźnej atmosferze zjeść kolację i zobaczyć występ Zespołu Pieśni i Tańca :”Wrocław”, który chyba tylko cudem udało nam się nakłonić do przyjazdu, ponieważ zaraz po występnie wsiadali do autobusu i ruszali na festiwal do Portugalii.

Sobota obudziła nas żarem lejącym się z nieba, a tu caaaała masa ciętych kwiatów i zaplanowana ceremonia w plenerze… Przez połowę dnia bawiłyśmy się w geografów i meteorologów w jednym  śledząc nie tylko pogodę, ale próbując określić miejsce ceremonii, aby podczas ponad godzinnej mszy goście i Para Młoda schowani byli w cieniu. Zdecydowałyśmy, że kwiaty, a kwiatów i zieleni było mnóstwo, będą , wystawione tuż przed ceremonią, aby ten upał przetrwały. Ponieważ Luzana miała przejść po dywanie utworzonym ze świeżych płatków białych róż,  płatki wysypywane były  kiedy nasza Panna Młoda byłą już niemal przygotowana. Wszystko dograna na ostatni guzik.

W momencie, kiedy przygotowania wchodziły na ostatnią prostą, telefon z Frankfurtu… Jedna z kuzynek Luzany, podróżująca z dwójką dzieci  została zatrzymana przez służby celne pod podejrzeniem handlu dziećmi… Telefony do konsula, skanowanie wiz, potwierdzeń, organizowanie kolejnego lotu i transferu z lotniska , ponieważ zaplanowany samolot odleciał… i wiele innych działań, które musiały zostać podjęte jednocześnie z przygotowaniami do wesela. Koniec końców, „przepraszam” od niemieckich służb celnych i kuzynka z dziećmi w drodze na wesele.

A samo wesele…ach, coż to było za wesele!  Luzana miała bardzo dokładnie określoną wizję swojego  wesela i konsekwentnie krok po kroku ją realizowałyśmy.  Nawet stelaże do dekoracji  na stoły wykute zostały specjalnie na to wesele. Biel i zieleń kompozycji wyglądały obłędnie tego dnia! Ale i tak coś, co będziemy wspominać najlepiej to goście…rzadko zdarza się taka dawka energii i radości w jednym miejscu. Goście z różnych stron świata, z różnych kontynentów, wśród nich wielu gości dostojnych, m. in, ówczesny Minister ds. Ropy Naftowej z Angoli, potrafili wspólne bawić się do białego rana! Wspaniałe było oglądać tę radość, kiedy na zmianę rozbrzmiewały polskie szlagiery i energetyczne angolskie Kuduro.

Wesele Luzany i Piotra, było dla nas wyzwaniem, jednak czerpałyśmy ogromną radość i satysfakcję z każdej minuty organizowania go. Po pierwsze dlatego, że Luzana i Piotr byli niesamowitą parą, która uzupełniała się w każdym calu. Ale też dlatego, że po latach możemy powiedzieć tym, którzy zastanawiają się po co komu wedding planner:  między innymi właśnie po to! Kulisy organizacji wesel czasem odbiegają od wyobrażeń gości w nich uczestniczących i samych Par Młodych. Ale właśnie o to chodzi!  My bierzemy na siebie Wasz stres i różne nieoczekiwane sytuacje, abyście Wy nie musieli sobie zaprzątać nimi głowy w dniu ślubu!

Zapraszam na nasz profil na Instagramie, gdzie możecie zobaczyć reportaż z wesela Luzany i Piotra. https://www.instagram.com/slub_trendy/

 

Schreibe einen Kommentar